Ponieważ była sobota, mimo wielkiego pragnienia zdecydowała się nie ruszać z łóżka. Sięgnęła po swój telefon komórkowy i zajrzała na messa. Pierwszym co zrobiła, było oczywiście napisanie do swojej najlepszej przyjaciółki Alyi.
Edith: Dzień dobry!
Alya: Cześć. Co tam słychać?
Edith: Właśnie wstałam.
Alya: Winszuję, jest dopiero pierwsza.
Edith: No wiem, ale głowa mnie strasznie boli.
Alya: Ciężka noc?
Edith: Powiedzmy. Do późna nie mogłam zasnąć przez jednego takiego.
Alya: Kolejny crush którego crushujesz?
Edith: Co? Nie w życiu bym go nie crushowała. Ten jest prawdziwy.
Widujemy się od jakiegoś czasu. Wcinamy razem fast-foody.
Alya: Widujesz się z żywym chłopakiem?! Od jak dawna i dlaczego dopiero teraz się o tym dowiaduję?
Edith: No z żywym, a jaki miałby być? Trudno widywać martwych.
Od jakiś trzech tygodni może. Nie wiem w sumie. A bo miałam ci nie mówić. Bo wiesz to tajemnica.
Alya: Jesteś w sekretnym związku?
Edith: Co? Żaden związek! Haha XD W życiu. Po prostu... Współpracujemy i widujemy się czasem dla zabicia czasu.
Alya: Jak to współpracujecie?
- No jeszcze chwila i się wygadasz, że Żaba to ty - usłyszała nad głową głos swojego Kwami, który od jakiegoś czasu przyglądał się temu co jego właścicielka wypisuje, siedząc na jej głowię i zajadając chipsa.
- Spokojnie. Umiem trzymać buzię na kłódkę - żachnęła się Frasinati.
Edith: Czasem chodzimy razem nawracać zagubione duszyczki. Tak w skrócie.
Alya: Głosicie ewangelię?
Edith: Powiedzmy.
Alya: Och, rozumiem. Już myślałam, że coś poważniejszego.
Edith: Nigdy. Dla mnie liczy się tylko Ferb.
Alya: Czy masz na myśli tego zielonowłosego czworokąta z tej popularnej kreskówki dla dzieci?
Edith: Tak.
Alya: Twój tego tygodniowy crush?
Edith: Tak.
Alya: On nie istnieje.
Edith: Dla mnie jest prawdziwy. Jak ty!
Alya: Jak ja? Nie no dzięki, że jestem na równi z postacią z kreskówki.
Edith: Proszę.
Alya: Heh. Lubię cię za tą derpowatość.
Edith: Jej dziękuję! To takie miłe. Co porabiasz?
Alya: Czekam, aż zacznie się coś dziać. No wiesz, przydałby się kolejny atak Akumy, bo Biedroblog potrzebuje nowych wpisów. Chciałabym też zrobić wywiad z Drzewołaz. Przez ostatnie trzy tygodnie mi się to jakoś nie udawało.
Edith: Lubisz ją?
Alya: Jest w porządku, choć jej początki były trudne. Mam tylko nadzieję, że nie zajmie miejsca Biedronki na stałe.
Edith: Nie no coś ty. Biedronka na pewno wróci. W końcu LadyNoir.
Alya: LadyNoir.
Edith: Ja tam mam nadzieję, że WC dziś nie zaatakuje. Nie chce mi się ruszać z łóżka.
Alya: Po co byś miała wstawać?
- Przecież nic jej jeszcze nic nie powiedziałam - warknęła Ed przez zaciśnięte zęby.
- Jeszcze.
- Oj zamknij się Rzekotka. Idź jeść swoje chipsy.
Edith: No wiesz. Lubię sobie pooglądać Drzewołaza i Czarnego Kota w telewizji na żywo. Niezła rozrywka.
Alya: No tak, zapomniałam, że dają też transmisję na żywo. Rzadko oglądam.
Ej! Mam sprawę.
Edith: Mów!
Alya: Czy wymyśliłaś już imię dla Biedronki w swoich fikach?
Edith: Nie, a czemu pytasz?
Alya: Bo pomyślałam, że skoro Czarny Kot to Adrien to Biedronka mogłaby nazywać się Marinette.
Edith: Jak ta twoja przyjaciółka?
Alya: Nom.
Edith: A czemu tak?
Alya: Bo shipam ją z Adrienem z naszej klasy, równie mocno co Kota i Biedronkę.
Edith: A, to w sumie ok :"D Nawet pasuje :"D Adrianette :"D Ładnie brzmi.
Alya: Dzięki :"D Swoją drogą nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
Edith: Ja też, muszę się za niego w końcu wziąć.
Alya: Kurcze, kurcz, kurcze!
Edith: Co się dzieje?
Alya: Jest! W końcu! Władca Ciem zaatakował! Muszę lecieć! Będzie post na Biedroblogu!
Edith: Och! Powodzenia! Do późnej.
Alya: Pa!
- Czy nie powinnaś gdzieś iść?
- Co? Umówiłam się z kimś? - zdumiała się nastolatka. Nie przypominała sobie, by miała z kimś się dziś spotkać.
- Władca Ciem? Akuma? Coś ci to mówi?
Edith zamyśliła się chwile. Dopiero po kilku sekundach zdała sobie sprawę co Zabb ma na myśli. Poderwała się z łóżka gwałtownie odrzucając kołdrę.
- Rzekotka skaczemy! - wykrzyknęła zadzierając prawą nogę do góry.
- Jestem Zabb, Żabo! - zawołało oburzone Kwami.
- A ja jestem Drzewołaz! - odparła dziewczyna zastygłszy we wcześniejszej pozycji. - No przemień mnie już, bo długo tak nie wytrzymam - mruknęła chwilę później.
- A co się mówi?
- Zabb skaczmy - wymamrotała nastolatka i już po chwili stała w kostiumie Niebieskiej Żaby.
Żaba stanęła zdyszana na gmachu ratusza, wpatrując się w zamieszanie na dole. Ludzie biegali, krzyczeli, jednak nigdzie nie było widać sprawcy całego harmideru. Dziewczyna rozejrzała się dookoła wypatrując Czarnego Kota. Sam przecież nie zejdzie by porozmawiać z mieszkańcami Paryża. Jeszcze znów powie coś nie tak. Mijały minuty, a Czarny Kot nie przybywał. Tymczasem sytuacja na dole z każdą chwilą się pogarszała.
W końcu dziewczyna postanowiła wejść w interakcję z przypadkowym przechodniem i dowiedzieć się co się takiego stało.
Zeskoczyła zgrabnie z dachu i podeszła do zapłakanej recepcjonistki, siedzącej pod ściana budynku.
- Przepraszam - zwróciła się do kobiety, a ta na nią zerknęła. - Co się dzieje?
- Do ratusza wtargnęła jakaś wariatka i okrzyknęła się Panią Prezes Paryża - odparła kobieta. - A potem... A potem zrobiła coś strasznego!
- Co takiego?
- Zwolniła nas wszystkich! - wykrzyknęła przez łzy recepcjonistka. - No i oznajmiła, że od teraz jej partia przejmuje ratusz.
- Cóż za bezwzględna istota! - zawołała Żaba. - Spokojnie, Czarny Kot i Drzewołaz Pospolity się tym zajmą! Widziała może pani Czarnego Kota?
- Niestety nie.
Dziewczyn westchnęła i ponownie rozejrzała się dookoła.
Ponieważ Kota nadal nigdzie nie było widać, postanowiła sama zająć się sprawą. Wbiegła do ratusza. Z planu budynku odczytała, gdzie znajduje się gabinet burmistrza i udała się do niego.
Gdy była przed drzwiami zatrzymała się i zajrzała ostrożnie do środka. Zamaskowana, brązowowłosa dziewczyna, ubrana w elegancki garnitur, zasiadała wygodnie na obrotowym fotelu i zaśmiewała się do rozpuku. Nie mogła mieć więcej niż dwadzieścia lat.
- Widzicie ich? - zwróciła się do czwórki osób, ustawionych pod ścianą. Wyglądali na bardzo przerażonych. - Drżą przed Panią Prezes! A wy zarzuciliście mi niekompetencję i gołosłowność! Teraz widzicie, że nie żartowałam! Dzięki mnie, nasza partia przejmie władze nad Paryżem, a potem całym światem.
- Jeanne, wybacz, że w ciebie zwątpiliśmy, ale czy mogłabyś nas już puścić? Chyba jednak nie chcemy brać w tym udziału - odezwała się jedna z przetrzymywanych dziewczyn, o długich brązowych włosach. - To zbyt...
- Bez sensu! - zawołała druga z dziewcząt. - Skoro władzę nad tobą sprawuje Władca Ciem, to tak naprawdę rządzi on a nie my.
- Zamilcz! - zawołała pani Prezes podrywając się z miejsca i wskakując na biurko. - Nie nazywam się Jeanne. Jestem Pani Prezes! Teraz poczekamy tylko, aż zjawi się w końcu Czarny Kot i odbierzemy mu Miraculum, a potem świat stanie przed nami otworem!
- Niedoczekanie twoje! - zawołała Edith wchodząc do gabinetu.
- Nie patrz jej w oczy! - zawołał jedyny chłopiec wśród przetrzymywanych osób.
- Dlaczego? - Zdumiała się dziewczyna. Było jednak za późno, Niebieska Żaba spojrzała wprost w oczy Pani Prezes.
W tym samym momencie tuż przed nią zmaterializował się olbrzymi pająk i ruszył wprost na nią.
Dziewczyna pisnęła ze strachu i zaczęła uciekać. Nastolatka zbiegła ze schodów i pognała ku wyjściu z budynku. Pajęczak był tuż tuż, jednak gdy tylko Edith znalazła się na zewnątrz, ten zaprzestał gonitwy i usiadł w progu niczym wartownik. Ed jednak zbyt była przerażona by to zauważyć. Zatrzymała się dopiero gdy wpadła na kogoś i wywróciła się.
- Wybacz za spóźnienie - usłyszała znajomy głos.
- Kocie! - zawołała podrywając się z ziemi i kryjąc za blondynem. - Pająk! Gigantyczny pająk!
Wykrzyknęła przerażona dziewczyna wskazując w kierunku drzwi. Czarny Kot również go widział.
- Więc tego się najbardziej boisz - odezwał się bohater. - Meh, typowy babski strach. Spodziewałem się czegoś bardziej szalonego. Jak manat w stroju klauna jeżdżący na monocyklu.
- Co?
- La Dame Président ma zdolność materializowania naszych najskrytszych lęków. Gdy tylko spojrzysz jej w oczy, twój największy strach staje się rzeczywistością. Każdy kolejny zmaterializowany lęk powiększa armię jej strażników ratusza. Stwory nie są jednak w stanie opuścić budynku - wyjaśnił Adrien. - Akuma jest najprawdopodobniej w jej kluczach. Ma je w kieszeni.
- Skąd to wiesz? - zdumiała się Frasinati. Głos miała już spokojny.
- Z rozpoznania. Wywnioskowałem z rozmów z ludźmi.
- Mnie tylko recepcjonistka powiedziała, że ją zwolnili - mruknęła bohaterka.
- Cóż, pewnie tego się najbardziej bała. Nie ma na co czekać, czas ruszać.
- Masz jakiś pomysł?
- Ależ oczywiście!
Adrien wtargnął do gabinetu Pani Prezes z szerokim uśmiechem na twarzy. Na oczach miał przewiązaną opaskę.
- No cześć - zawołał z uśmiechem. - Ponoć mnie oczekiwałaś? - zwrócił się do ściany.
- Myślisz, że ta śmieszna opaska na oczy cię ochroni?
- Na to liczę - odparł Kot wyciągając swój koci kij i obracając go w dłoni.
- Żołnierze! Ściągnąć mu tą ścierę!
Zmaterializowane strachy, ruszyły na bohatera by wykonać polecenie swej pani. Czarny Kot, bronił się jednak dzielnie. Mimo, że nie mógł zobaczyć wroga. Waląc na oślep, udało mu się kilka stworów obezwładnić. Lęków było jednak za dużo i w końcu udało się im zdjąć mu opaskę. Oczy kota były jednak mocno zamknięte.
- Oddaj mi swoje Miraculum, albo zostaniesz zamknięty na wieczność ze swym strachem.
- Nic z tego - odparł Kot.
- Zabierzcie mu pierścień!
Kot nie widząc nic zaczął się cofać, wpadł jednak wprost w ręce jakieś wielkiej małpy, która mocno go ścisnęła. Dopiero to zmusiło go do otworzenia oczu.
Bohater resztkami sił wyrwał się z uścisku i stanął wystraszony pod ścianą. Otaczał go ciasny krąg przeróżnych lęków, od klaunów, pająków, i wampirów, po bałwany, żywe lalki i brudne mopy. Chłopak przełknął ślinę, przeciwników było zbyt wielu, a on był sam.
Przez krąg przecisnęła się La Dame Président. Podeszła do nastolatka na odległość kilku kroków i uśmiechnęła się.
- No spójrz mi w oczy Koteczku.
Ich spojrzenia już miały się skrzyżować, gdy Czarny Kot wyciągnął z kieszeni niewielkie lusterko i podstawił tuż pod nos.
Opętana przez Akumę dziewczyna wrzasnęła przerażona, gdy tuż przed nią zmaterializowała się ona sam tyle, że odziana w róż. Na twarzy miała bardzo ostry makijaż, a obrana była w bufiastą, różową sukienkę.
- Pobaw się ze mną! - zawołał lęk Pani Prezes.
Nastolatka ponownie krzyknęła i wybiegła z pokoju. Czarny Kot pognał za nią.
La Dame Président znalazła się przed budynkiem, ktoś dotknął jej ramienia, a ta zastygła w miejscu.
Alya stała na dachu ratusza rozglądając się dookoła. Na miejscu zdarzenia zjawiła się jako pierwsza. Jeszcze przed Drzewołazem i czarnym Kotem i od razu wparowała do budynku ratusza.
Jednak, gdy tylko wpadła na opętaną Jeannę, pojawił się przerażający Klaun.
Césaire w ucieczce przed nim, zawędrowała, aż na dach.
W końcu udało się jej dostrzec schody pożarowe, którymi mogłaby dostać się na tył budynku.
Miała już po nich zejść, jednak coś innego przykuło jej uwagę. Z dołu, od strony pacu ratuszowego dał się słyszeć potężny wrzask. Dzielna reporterka postanowiła to sprawdzić.
By niczego nie przegapić, włączyła swą komórkę na nagrywanie.
Dostrzegła wybiegającą z budynku Niebieską Żabę. Wpadła ona wprost na Czarnego Kota. Bohaterowie chwilę porozmawiali, po czym przybili sobie piątki. Po czym oboje zniknęli z pola widzenia Alyi.
Drzewołaz z dumą spoglądała na obezwładnionego zbira. Kot podszedł do La Dame Président i odebrał jej breloczek z Akumą, po czym spojrzał na swą partnerkę.
- Co ty robisz? - zapytał ze zdumieniem, widząc jak nastolatka kręci biodrami.
- Tańczę taniec brzucha na cześć naszego kolejnego zwycięstwa - odparła spokojnie dziewczyna, nie przejmując się wyraźnie zdegustowanym tonem przyjaciela.
- Mówiłem ci, żebyś przestała to robić. Ludzie się na nas gapią.
Faktycznie zgromadzeni w koło ludzie zerkali na tę scenę, podśmiewając się pod nosem. Drzewołaz jednak nic sobie z tego nie robiła.
Paryżanie zaczęli się powoli rozchodzić.
Alya zbiegła prędko po schodach przeciwpożarowych nie przerywając nagrywania. Okrążyła cały budynek. Gdy w końcu udało się jej dotrzeć na plac ratuszowy, było już po wszystkim. Opętana Akumą dziewczyna stała sparaliżowana poskromieniem. Podczas gdy Czarny Kot odbierał jej przedmiot z Akumą, Żaba wywijała dziko brzuchem.
- Niech to, przegapiłam moment poskromienia - mruknęła Alya sama do siebie. - No nic, czas na wywiad.
Dziewczyna śmiałym krokiem ruszyła ku odzianej w niebieski kostium bohaterce.
- Przepraszam - zaczęła okularnica. Na dźwięk jej głosu, Ed odwróciła się. - Alya Césaire, reporterka z Biedrobloga, czy mogę przeprowadzić z tobą wywiad?
Na tę informacje Niebieska Żaba wydała z siebie pisk radości i rzuciła na dziewczynę, by ją uściskać.
- Alya! Jej! Nie wierzę, że w końcu mogę zobaczyć cię na żywo! - zawołała Edith i wypuściła przyjaciółkę z objęć.
- To ty mnie znasz? - zdumiała się ciemnowłosa.
- Jasne przecież my... - zaczęła panna Frasinati. Na szczęście w porę się opamiętała i w ostatniej chwili powstrzymała od wygadania, że przecież są przyjaciółkami. - To znaczy ty, prowadzisz Biedrobloga! Pilnie śledzę wszystkie twoje wpisy.
Do rozmawiających dziewczyn podszedł Czarny Kot i zaczął przysłuchiwać się wymianie zdań.
- Nie spodziewałam się - przyznała Alya. - Emm... W takim razie, możesz mi odpowiedzieć na kilka pytań?
- Oczywiście mam z pięć minut - oznajmiła bohaterka z szerokim uśmiechem. W tym momencie bransoletka na nodze Niebieskiej Żaby dała o sobie znać. - Cztery.
- W porządku więc przechodzę do rzeczy. - Alya nakierowała telefon komórkowy na swoją twarz, warto podkreślić, że komórka ciągle nagrywała. - Witajcie widzowie. Dziś mam w końcu niezwykłe szczęście, przeprowadzić wywiad z samą Drzewołaz, zwaną też Niebieską Żabą. Zgodziła się ona udzielić mi odpowiedzi na kilka pytań. - Reporterka skierowała Kamerę na super bohaterkę.
Nieco za Edith stał Czarny Kot, który również łapał się w kadr. Chłopak uśmiechnął się promiennie i pomachał do aparatu.
- Wielu naszych widzów, chciałoby wiedzieć, co jest między tobą a Czarnym Kotem?
- Jesteśmy kumplami i partnerami w branży superbohaterskiej.
- Czyli nie ma między wami, żadnych romantycznych uczuć?
Drzewołaz wybuchła śmiechem.
- Gdzieżby tam - zawołała, a Kot za nią pokręcił przecząco głową. - Oczywiście, że nie. Jestem całym sercem za LadyNoir. - Stojący za nią Kot pokiwał głową. - Poza tym Czarny Kot nie jest w moim typie. Za bardzo śmierdzi serem.
Czarny Kot przybrał minę typu "że co proszę?".
- Jak to się stało, że zaczęłaś partnerować Czarnemu Kotu?
- Tak w wielkim skrócie. Zostałam o to poproszona przez mistrza. Uznałam, że będzie fajnie i się zgodziłam.
- Jak długo będziesz towarzyszyć Czarnemu Kotu?
- Tak długo jak będzie potrzebował mojej pomocy. Póki Biedronka nie powróci do Paryża.
- Gdzie przebywa Biedronka? Kiedy wróci i czy po jej powrocie nadal będziesz zasilać ekipę superbohaterów?
- Niestety nie jest mi to wiadome. Zarówno miejsce gdzie obecnie przebywa oraz powód jej wyjazdu, jest tajemnicą. Z pewnością jednak jest to coś bardzo ważnego. Nie opuściłaby Paryża z błahej przyczyny. Co do mojej superbohaterskiej misji, to jak wspomniałam tylko zastępuję Biedronkę. Już obiecałam mojemu Kwami, że gdy tylko Biedronka wróci, przestaniemy być Drzewołazem.
- Zastanawia mnie również co takiego dzieje się z przedmiotami z Akumą? Z tego co zauważyłam, nie są one oczyszczane. Co się z nimi dzieje? Oraz z ludźmi opętanymi? Plotki głoszą, że przepadają w niewyjaśnionych okolicznościach.
- Ponieważ ani ja, ani Czarny Kot nie potrafimy oczyszczać Akum, zarażone przedmioty są urywane w bezpiecznym miejscu, gdzie czekają na powrót Biedronki. Ludzie opętani zamykani są natomiast w specjalnym ośrodku, gdzie są pilnie strzeżeni. Nie martwcie się, nic złego się im nie dzieje, jednak opuszczą ośrodek dopiero po odakumieniu wszystkich przedmiotów. Dlatego moja rada dla was, to nie dajcie ponosić się złym emocjom, przynajmniej do powrotu Biedronki, bo przepadną wam najnowsze odcinki Stevena.
- A w jaki sposób pozbywacie się efektów działania Akum? Takich jak zombie z zeszłego tygodnia, czy rozszalałe zwierzęta sprzed kilku dni?
- Nasz mistrz posiada moc usuwania takich rzeczy. Po powstrzymaniu osoby opętanej i wręczeniu mu Akumy, niweluje wszystkie jej skutki. Nie jest on jednak w stanie zniszczyć samego demona.
- Chyba za dużo gadasz Żaba - zawołał Kot odciągając dziewczynę od kamery. - Powinnaś już iść, zaraz się przemienisz - oznajmił wskazując na jej bransoletkę.
Dziewczyna zerknęła na nogę. Właśnie zniknął czwarty koralik.
- Racja. Mogę tylko powiedzieć coś widzom? - Zwróciła się do Alyi z pytaniem.
- Oczywiście.
Edith odchrząknęła i zaczęła.
- Wiem, że za mną nie przepadacie i że bardzo chcecie by Biedronka wróciła. Ja też tego chcę. Ale póki jej nie ma, jestem ja i staram się robić wszystko by chronić miasto, które jest moim domem. A teraz do zobaczenia przy innej sposobności!
Po tych słowach Drzewołaz pomachała do kamery i wspięła się na pobliski budynek, a wywiad z nią się skończył.
Marinette zminimalizowała kartę przeglądarki i wróciła do okna czatu.
Alya: I co myślisz o wywiadzie i nowej bohaterce?
Marinette: Myślę, że Paryż jest w dobrych rękach.
Alya: Też mi się tak wydaje, choć początkowo miałam ją za kompletną ofermę.
Marinette: Wyrobiła się.
Alya: Zdecydowanie.
Kiedy wracasz?
Marinette: Gdy tylko załatwię wszystkie sprawy. Niestety nie wiem jak długo to jeszcze potrwa.
Alya: Szkoda, że Cię tu nie ma. Wszyscy tęsknimy. Adrien chodzi strasznie struty.
Marinette: Gdybym nie musiała, nigdy nie opuszczałabym Paryża.
Alya: Wiem, ale ciągle nie daje mi spokoju gdzie jesteś i po co tam pojechałaś.
Marinette: Może kiedyś Ci powiem. Muszę kończyć. Do usłyszenia.
Czuła się odpowiedzialna za mieszkańców swego rodzinnego miasta.
Jednak misja, którą miała do wykonania, była ważniejsza. Ważniejsza niż Paryż, niż Adrien czy Alya, bo tu chodziło o jej rodzinę.
Edith siedziała rozłożona wygodnie przed telewizorem, oglądając wiadomości w których mówili właśnie o Drzewołaz. Nastolatka sprawdzała, czy nadal nazywają ją Niebieską Żabą. Nadal nazywali.
Do dziewczyny podeszła wysoka, brązowowłosa kobieta. Wyglądała niemal identycznie jak Ed, z tym że o kilka dobrych lat starsza.
- Masz przede mną jakieś tajemnice? - zwróciła się do córki z założonym rękami.
- Poza terminami wagarków to nie - odparła dziewczyna spoglądając na rodzicielkę.
- Jakich wagarków?
- Żartowałam, przecież chodzę na nie spontanicznie.
- Nie mam na myśli szkoły - oznajmiła kobieta mrużąc groźnie oczy.
- O moich crushach miałam ci nie mówić, po tym jak oznajmiłam, że chcę wyjść za Putina.
- Nie mam - kobieta zagryzła zęby by powstrzymać się od krzyku. - Mam na myśli to! - zawołała wskazując na telewizor, w którym pokazana była właśnie Niebieska Żaba. - Myślisz że jestem głupia? Że nie widzę podobieństwa?
- Rzekotka ci wygadał? - oburzyła się Edith. Z miny matki, dziewczyna wyczytała, że tak. - A to pleciuga.
Widząc wyraźnie zatroskanie na twarzy pani Frasinati, Edith wstała z kanapy i podeszła do niej, po czym pocałowała ją w policzek i przytuliła.
- Spokojnie mamo to na chwilę.
- A co jeśli coś ci się stanie? Jak podczas z którychś walk, zostaniesz ranna, albo coś gorszego?
- Tak się nie stanie mamo - odparła nastolatka, spoglądając kobiecie w oczy. - To by było równoznaczne z porażką naszej misji, a ja nie zawiodę Paryża.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz