Ten właśnie przycisk przed chwilą nacisnęła Edith.
Nic się nie stało.
Dziewczyna, siedząc przed komputerem z wyszczerzonymi zębami, jeszcze raz nacisnęła ten przycisk.
Nic.
Jeszcze raz?
Nic.
Jej uśmiech z każdym naciśnięciem "publikuj" markotniał. Wkrótce ten wyraz twarzy zamienił się w grymas, a Frasinati zaczęła uderzać w przycisk myszki bez opamiętania. Nagle monitor zgasł, a komputer się wyłączył.
- No nie! - wrzasnęła dziewczyna.
Kilka razy próbowała uruchomić urządzenie od nowa, ale zdało się to na nic.
- Mamo, chyba komputer się spalił! - wykrzyknęła.
Dobrze, że miała zapisane fan-fiction na poczcie. Zawsze mogła wejść na laptop i opublikować go tam. Zadowolona uruchomiła urządzenie. Jedak jak tylko weszła do internetu ekran laptopa pokryła dziwna tęcza, która niegdyś zwiastowała przerwaną audycję w telewizorze. Dziewczyna wpatrywała się w ekran nie wiedząc co może uczynić.
Po chwili zadzwonił jej telefon. Na jej ekranie zamiast nazwy kontaktu czy numeru telefonu wyświetliła się liczba 69. Edith zmarszczyła brwi. Mimo tego dziwnego fenomenu odebrała.
- Zgniłe pomidory. - usłyszała głos w słuchawce. - Zgniłe pomidory WSZĘDZIE! - brzmiał jak syntezator. Dziewczyna szybko się rozłączyła.
Zaczęła przeglądać kontakty w telefonie. Ktoś pozmieniał jej wszystkie nazwy! Jak to możliwe, skoro nie rozstaje się ze swoją komórką? Nawet podczas snu trzyma ją pod poduszką.
- Rzekotka, bawiłeś się moim telefonem ostatnio? - krzyknęła.
- Nie! - odparło kwami gdzieś z innego pokoju.
- Oh. - westchnęła dziewczyna. - Wygląda na to, że ktoś mnie stalkuje. - wzruszyła ramionami. - Tylko dlaczego akurat dzisiaj?! Miałam dodać setny rozdział "Akum"!
Adrien zmarszczył brwi. Właśnie próbował dodzwonić się do Edith, ale zamiast tego usłyszał tylko jakiś komunikat obwieszczający o zgniłych pomidorach. Kiedy się rozłączył, zauważył, że nazwa kontaktu do Frasinati zmieniła się na "Kupa". Po chwili dostrzegł, że to nie jedyna osoba w jego telefonie, której nazwa została zmieniona.
"Okej, to dziwne." - pomyślał.
Nagle do jego pokoju wleciał Plagg śmiejąc się do rozpuku.
- Co cię tak śmieszy? - zapytał Agreste.
- Jakbyś widział minę tej sekretarki też byś się śmiał! - wybuchło kwami.
Adrien pospiesznie zszedł na dół.
- Wszystko w porządku? - zapytał Natalie. Kobieta wyglądała na wyraźnie zirytowaną.
- Nie ma prądu w całym domu. - odparła. - Pewnie padły korki. Od godziny usiłuję się dodzwonić do elektryka, ale za każdym razem włącza mi się poczta głosowa.
- Mówi o zgniłych pomidorach?
- Nie, o jednorożcach. - Natalie zmarszczyła brwi. - Nie powinieneś być w szkole? - zapytała.
- Jest sobota.
- A faktycznie. - i to by było na tyle, jeśli chodzi o rozmowę z nią. Sekretarka pana Agreste powróciła do prób dodzwonienia się. Adrien tylko wzruszył ramionami. Postanowił wyjść z domu. W tym ogromnym pustym mieszkaniu i tak nie miał nic ciekawego do roboty.
Edith rozglądała się zszokowana po mieście. Paryż o każdej porze roku, a także o każdej porze dnia i nocy cieszył się dużą popularnością. Zawsze kręciło się w nim dużo ludzi, czy to turystów czy tubylców. Ale tylu osób na ulicach jeszcze nie widziała.
- Kupujcie gazety! Kupujcie gazety! Tylko papier i złoto przetrwają apokalipsę! - krzyczał jakiś młody chłopak roznosząc gazety.
- Może byś kupiła. - wyszeptał jej cieniutki głosik do ucha.
- Jesteś głosem mojego sumienia? - zapytała Edith.
- Nie, jestem Zabb, ty tępa głowo. Siedzę w twoich włosach.
- A, fakt. Zapomniałam.
Kwami westchnęło.
- Po prostu kup tę gazetę. - wyszeptało.
- Ale po co?
- Uświadom sobie, że w czasach, kiedy jeszcze komunikacja nie była powszechna jak teraz, ludzie dowiadywali się wszystkiego z gazet. A z tego co wiem padł ci internet.
- Uuu. Czasem to można się od ciebie dużo dowiedzieć Rzekotka. - skomentowała Edith podchodząc do chłopca z gazetami. Kwami tylko westchnęło.
Adrien postanowił zrobić to samo co Zabb nakazał Edith.
Z gazety dowiedział się, że prądu nie ma w całym mieście pomimo działania elektrowni. Ponadto wszystkim padł zasięg w komórkach i internet, ewentualnie jak próbowali się do kogoś dodzwonić słyszeli dziwne teksty z poczty głosowej.
Chłopakowi analiza całej sytuacji zajęła dosłownie chwilę. Władca Ciem znów zaatakował.
Już od jakiegoś czasu samotnie przemierzał Paryż poszukując zagrożenia. Wylądował na dachu jakiejś kamieniczki i stamtąd dostrzegł Drzewołaz. Dziewczyna pomachała do niego. Spacerowała sobie spokojnie na ulicy, zajadając przy tym frytki.
Czarny Kot wylądował na ziemi, na przeciwko niej.
- Żartujesz sobie? - zapytał.
- No co? - odparła. - Nie będę szukać złoczyńców z pustym żołądkiem.
Spojrzenie Czarnego Kota mówiło "Serio?".
- Mogłabyś chociaż wskoczyć na dach i lepiej się rozejrzeć! - skrytykował ją.
- Wiesz jak ciężko rzucać lassem trzymając w drugiej ręce frytki?
- To je wyrzuć.
Wyraz twarzy Drzewołaz wykrzywił się w grymasie oburzenia.
- Ty heretyku! Ani mi się śni! - powiedziała. - Poza tym czy ty myślisz, źe nie zależy mi na złapaniu go? Przez niego nie mogę dodać nowego rozdziału akum!
- No dobra pomyślmy jak znaleźć tego... - zaczął Czarny Kot z rezygnacją. - Ktokolwiek to jest.
- Właśnie. - westchnęła Żaba. - Zawsze w telewizji pokazywali, a teraz nic nie działa. Nie da się go znaleźć. Wypatrzyłeś coś jak skakałeś pod dachach?
- No właśnie nic. Żadnego wielkiego zamieszania. To strasznie zaskakujące, bo skoro chce zdobyć nasze miracula...
- Chyba twoje.
- Co?
- Chciałeś powiedzieć twoje miraculum. Moim Władca Ciem się nie interesuje. - Drzewołaz zasępiła się na chwilę. - Kiedyś mu to wygarnę! - dodała.
- Taaak. - mówił Kot. - Wracając: skoro chce zdobyć nasze... moje miraculum, powinien się pojawić w jakimś oczywistym miejscu. Tam gdzie wie, że możemy go znaleźć.
- Może elektrownia? Zabrał prąd w całym mieście. Wiem! Nazwijmy go: Elektryk!
- Raczej Haker. - sprostował chłopak. - W końcu zhakował bezprzewodowy internet, stacje radiowe i telewizyjne... To nie jest typowy złoczyńca, który rozwala wszystko wokół.
- No nie, tylko rozwalił prąd, internet... To na pewno nie jest wszystko co nas otacza. - odparła dziewczyna sarkastycznie. Czarny Kot spojrzał na nią zdziwiony, ale nie z powodu jej uwagi, tylko z tego, że potrafi ona używać sarkazmu.
- Chodzi mi o to, że się nie pokazuje. Gdzieś na nas czeka. Na pewno nie w swoim domu przy komputerze, bo tam byśmy go nie znaleźli. Musi mieć przy sobie laptop lub telefon...
- Więc mamy szukać po całym mieście kogoś kto ma przy sobie laptop lub telefon! No to na pewno nie będzie trudne!
Czarny Kot przewrócił oczami. Sarkastyczna Edith mu się nie podobała. Już wolał tą derpowatą co lubiła przypadkiem użyć na nim Poskromienia.
- Haker będzie go używał! Musi czegoś używać do hakowania systemu! Wszyscy inni ludzie już zaprzestali prób korzystania z mediów.
Twarz Drzewołaz nagle rozjaśniła się. Dziewczyna uśmiechnęła się tak jakby nagle zdała sobie z czegoś sprawę i zastanawiała się dlaczego nie pomyślała o tym wcześniej.
- Jak kupowałam frytki, w knajpie O'Tachos. Mówiłeś, że to ma być jakieś oczywiste miejsce dla nas. To moja ulubiona knajpa.
- Mów dalej.
- Przy jednym stoliku siedział jakiś koleś z laptopem! Na początku pomyślałam, że po prostu nie wchodził w internet i gra w pasjansa albo coś, ale teraz myślę, że to może być Haker. - kiwnęła przemądrzale głową. - Tylko skąd on wiedział, że tam jadam?
- Przecież nie raz robiłaś sobie tam zakupy nie po cywilnemu. - Kot przewrócił oczami. - Ludzie wysyłali na Biedrobloga zrobione z tobą selfie.
- O fakt.
- Chodźmy tam już.
Bohaterowie wbiegli do knajpy otwierając drzwi na oścież.
- Mamy cię! - wykrzyknęła Drzewołaz wskazując na złoczyńcę.
Chłopak tylko podniósł delikatnie głowę. Krótko rzucił na nich okiem, po czym znów skierował swoje spojrzenie ku laptopowi.
- Czy on nas ignoruje? - zapytała Żaba.
- Najwyraźniej. - odparł Czarny Kot.
Haker miał na sobie czarną bluzę a na niej można było dostrzec zielone napisy, które wyglądały jak jakiś skomplikowany kod. A może był to system binarny? Na głowę założony miał kaptur, a jego oczy skrywały się pod ciemnymi okularami.
- Hej! Nie słyszałeś? - powiedziała ponownie Żaba. - Przyszliśmy tu powstrzymać twoją nikczemną działalność.
Haker znów zadarł głowę. Wyraz jego twarzy się nie zmienił. Nie wypowiedział ani słowa, usta miał zaciśnięte w cienką kreskę.
- Czemu on patrzy na nas z pogardą? I czemu się nie odzywa?! - wykrzyknęła Drzewołaz. - To mnie przeraża!
- Ciebie przerażam nawet ja, jak trochę milczę. - odparował Czarny Kot.
- Bo to jest straszne i nienaturalne!
- Nienaturalne jest właśnie to, że ciągle mówisz. Nie masz pojęcia jak ty możesz tym swoim paplaniem przerażać ludzi.
- Ja? - Drzewołaz zaśmiała się. - Przecież ja nie jestem ani trochę straszna!
- Tak, wcale.
- Czy to nie był ten twój słynny sarkazm?!
- Nie... skąd.
- O! Znowu!
Haker bez słowa przyglądał się ich wymianie zdań.
- Po prostu zabierzmy mu laptop, tam na pewno ukrywa się akuma. - zakomunikował Czarny Kot. - I miejmy to z głowy.
Haker może był milczący, ale na pewno nie głuchy. Kliknął jakiś przycisk na klawiaturze i nagle wszystkie głośniki w knajpie, zaczęły wydawać okropne dźwięki, o zbyt dłużej częstotliwości, bolesne dla uszu.
Wszyscy klienci i pracownicy zatkali sobie uszy, niektórzy nawet piszczeli z bólu. Haker z zadowoleniem założył sobie słuchawki na uszy. To zaskakujące jak sparaliżować ludzi może duża częstotliwość. Nawet Czarny Kot i Drzewołaz zasłonili uszy, i skulili się z bólu.
Haker uśmiechnął się triumfalnie. Wziął laptop pod pachę i ruszył w stronę bohatera. To naprawdę nie było trudne. Wyciągnął ręce ku jego pierścieniowi.
Wtedy Drzewołaz zwaliła go z nóg. Wciąż zaciskając ręce na uszach, po prostu rzuciła się na niego, dając Czarnemu Kotu czas na ucieczkę z lokalu. Bohater nie miał zamiaru jej marnować i szybko, nie odtykając uszu, pchnął drzwi i wyszedł na zewnątrz.
Zniecierpliwiony Haker zrzucił z siebie bohaterkę. Normalnie nie przeszkadzałoby mu, że rzuciła się na niego ładna dziewczyna, no ale błagam was, nie w takiej chwili!
Chłopak wybiegł na zewnątrz. Czarny Kot już na niego czekał. Całe szczęście w pojedynkę miał z nim większe szanse, niż jakby musiał wojować jeszcze z Drzewołaz. Dziewczynie trochę czasu zajmie podniesienie się, jeśli nie chce puścić rąk z uszu i uszkodzić sobie słuchu.
Czarny Kot wyjął swój koci kij. Haker otworzył swój laptop. Przez chwilę patrzyli na siebie w milczeniu. Nagle bohater ruszył na przeciwnika. Lecz zanim zdołał go dosięgnąć, ten nacisnął parę przycisków na klawiaturze.
Broń Kota wyrwała mu się z ręki.
- CO JEST?! - wykrzyknął kiedy jego własny oręż zwrócił się przeciwko niemu.
Złoczyńca ze swojego laptopa sterował sobie kocim kijem jakby to był jakiś dron czy samochód na pilot. Czarny Kot nie miał najmniejszych szans by go dosięgnąć, a co mówić o odebraniu komputerka, kiedy musiał przez cały czas uciekać przed własną bronią.
Złoczyńca starał się go powalić, a jeśli nie to, może przynajmniej udało by mu się zapędzić Kota w jakąś pułapkę i odebrać mu miraculum.
Nagle jakaś lina oplotła Hakera w pasie, przytwierdzając u ręce do tułowia.
- NA SZCZĘ-ŚCIE MO-JE LAS-SO NIE JEST NA PRĄD! - zakomunikowała bohaterka donośnym głosem. Wciąż szumiało jej w uszach, sama ledwie słyszała co mówi.
Choć Hakera nieco uruchomiły więzy, jego palce wciąż mogły dosięgnąć klawiatury. Skierował koci kij prosto na Drzewołaz.
Dziewczyna aby uniknąć ataku musiała wypuścić lasso z rąk. Haker szybko uwolnił się z więzów, jednak krótkie skierowanie broni ku Żabie, pozwoliło Czarnemu Kotu wykorzystać okazję.
- Kotaklizm! - krzyknął uderzając w najbliższą uliczną latarnię.
Haker jeśli chciał uniknąć zderzenia, musiał jak najszybciej usunąć się z miejsca w którym stał. Wszystko działo się szybko. Ale tak krótka chwila, kiedy złoczyńca nie mógł sterować kijem, zupełnie wystarczyła. Ponieważ Kot za pomocą walącej się latarni skutecznie odwrócił jego uwagę, Drzewołaz miała czas by wykrzyknąć "POSKROMIENIE!" i uderzyć go w plecy. Haker przestał się ruszać, bohater odebrał mu laptopa.
Oboje odetchnęli z ulgą.
- Ja go przypilnuję do przyjazdu policji. - zaoferował Kot podnosząc swój kij. - Ty idź dodać swój rozdział. Też nie mogę się doczekać aż go przeczytam.
Drzewołaz wyszczerzyła zęby, podniosła swoje lasso i ruszyła do domu.
Dziewczyna chodziła w kółko po pokoju zaciekle nad czymś główkując. To wszystko do siebie nie pasowało. Nowa bohaterka, z którą współpracowali była nadzwyczaj dobra. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że nie było rzeczy, która by jej w walce nie wychodziła. Odkąd razem z nią i Czarnym Kotem, Niebieska Żaba walczyła ramię w ramię, pokonywanie przeciwników było szybsze i o wiele łatwiejsze. Zawsze to nowa bohaterka wpadała na genialne pomysły i ostatecznie ona pokonywała przeciwników. Stała się sympatią Paryżan, a także Czarnego Kota... Dziewczyna miała wrażenie, że już coś pomiędzy nimi było. Była nawet gotowa zdradzić mu swoją tożsamość. Ale wtedy pojawiła się "ta nowa".
To nie tak, że jej nie lubiła. Biedronka czasem miała wrażenie, że Niebieska Żaba coś przed nimi ukrywa. Nowa towarzyszka powiedziała im, że jej mocą jest to iż potrafi przewidzieć ruchy przeciwnika. To by wyjaśniało dlaczego w tak łatwy sposób ich pokonuje. Ale kilka spraw się nie kleiło.
Dlaczego ona i Czarny Kot byli gotowi w tak łatwy sposób jej zaufać i wprowadzić ją w to całe bohaterowanie? Dziewczyna dopiero jak wróciła do domu, zaczęła się nad tym zastanawiać. Jednak w towarzystwie Niebieskiej Żaby wszystkie jej wątpliwości co do zamiarów nowej osoby, znikały, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Dlaczego wszyscy chłopcy oglądali się za nią na ulicach jak za jakąś miss świata? Przecież ona nie miała żadnej nieprzeciętnej urody. No i połowę jej twarzy zasłaniała maska! Jakim więc cudem udawało jej się tak grać na uczuciach?!
Biedronka stanęła w miejscu.
- O Boże. - wyszeptała. - O Boże, to jest to.
Szybko przyjęła swoją postać superbohaterki i z pomocą jojo wyskoczyła przez okno.
Niebieska Żaba i Czarny Kot siedzieli na gmachu budynku, w miejscu, w którym się poznali. Oboje wpatrywali się jak zaczarowani w horyzont Paryża.
Adrien uwielbiał jej towarzystwo. Sam nie wiedział dlaczego, ale przy niej czuł się spokojnie, bezpiecznie i miło.
- Powiedz, Czarny Kocie, - zaczęła Żaba. - znamy się tyle czasu... Myślisz, że mogłoby wyjść z tego coś więcej?
Czarny Kot spojrzał na nią zaskoczony. Nagle poczuł przy niej coś czego jeszcze nigdy w stosunku do niej nie doświadczył. Kochał ją. Kochał do szaleństwa. I wiedział, że mógłby dla niej zrobić wszystko.
- No jasne. - odparł. - Jeśli tylko tego chcesz.
- Chcę. - powiedziała Niebieska patrząc mu głęboko w oczy. - Chcę wiedzieć kim jest ten czarujący facet, który zawrócił mi w głowie. Chcę wiedzieć, kto się kryje za tą maską.
Bohater, jak zahipnotyzowany, zaczął ściągać swój pierścień, swoje miraculum z palca. Gdzieś w oddali zamajaczył mu się krzyk "Czarny Kocie, nie rób tego!". Jednak było już za późno. Przed Niebieską Żabą stał Adrien Di Carlo, a dziewczyna trzymała w dłoniach jego miraculum. Chłopak zmarszczył brwi. Kiedy on jej je dał? Dziewczyna wyszczerzyła zęby. I wtedy cała magia prysła.
Nagle poczuł, że wcale jej nie kocha. Nawet nie przepadał za jej towarzystwem. Dlaczego więc do tej pory tak chętnie spędzał z nią czas? I dlaczego, do jasnej ciasnej, oddał jej swoje miraculum?!
Dziewczyna szybko wymierzyła mu siarczystego kompniaka, wykorzystując jego zdezorientowanie. Chłopak poczuł, że spada z dachu budynku. Na szczęście ktoś w porę go złapał. Biedronka. Prawdziwa pani jego serca. To ona wcześniej krzyczała. Próbowała go ostrzec.
- Nic ci nie jest? - zapytała z troską.
- Ja, ja ... Nie wiem co się stało. - wysapał Di Carlo. - Nie rozumiem dlaczego oddałem jej swoje miraculum. Nie rozumiem... Nic już nie wiem.
- Okłamała nas. - wyjaśniła Biedronka. - Nie widzi przyszłości. Włada uczuciami. Sprawiła, że jej zaufaliśmy. Sprawiła, że pokochał ją cały Paryż. I - Biedronka prychnęła. - i sprawiła, że chłopcy się za nią oglądali. Co za narcyzm... - dziewczyna westchnęła. - Doszłam do tego dosłownie przed chwilą. Wybacz, że nie zjawiłam się wcześniej.
- Zjawiłaś się w sam czas. - Adrien uśmiechnął się. - Gdyby nie ty, leżałbym martwy na bruku.
Biedronka odwzajemniła uśmiech. Po chwili zmarkotniała.
- Musimy natychmiast odzyskać twoje miraculum.
Adrien z lekkim wahaniem obiął bohaterkę w pasie. Dziewczyna używając swojego jojo, wraz z partnerem szybko dostała się na dach. Niebieska Żaba już tam na nich czekała. Chociaż nie była już tą samą osobą. Była połączeniem Żaby i Kota. Czarno-Niebieska Żabo-Kotka. Używała dwóch miraculum na raz. Do dyspozycji miała dwie bronie - swoją wędkę i koci kij. A skoro używała dwóch miraculum mogła przywołać moce każdego z nich - kontrolę uczuć i kotalkizm.
- Zakochana para. Bezdomka i Bezmasek. - zaśpiewała, po czym uśmiechnęła się szeroko. - Nie macie ze mną szans.
- Mylisz się!
- Taaak? - Żaba pochyliła lekko głowę i uniosła brew. - Lepiej od razu oddaj mi swoje miraculum Biedronko. Wiesz, że sama nie dasz mi rady. Jak mi je oddasz, nic wam nie zrobię przysięgam. - mówiła z ręką na sercu.
Biedronka przez chwilę poczuła, że faktycznie nie da sobie rady. Dwa miracula przeciw jednemu? Dodatkowo moc Czarnego Kota była nadzwyczaj potężna. Oczywiście, że jej się nie uda, nie ma szans. Jak odda miraculum Żabie ta pozwoli jej odejść. To nie taka zła myśl, jest noc, nikt się nie dowie...
Zaraz, zaraz? Pozwoli jej odejść?! Tak jak pozwoliła Adrienowi, zrzucając go z dachu?! Dlaczego miałaby jej zaufać? Dlaczego ma ufać kłamcy?! Przecież ma z nią szanse! Jej miraculum jest równie potężne. Dodatkowo jest przy niej Czarny Kot. Może bez swojej broni i mocy, ale to wciąż superbohater Paryża.
Biedronka uśmiechnęła się, co wywołało zdziwienie na twarzy Koto-Żabki. Teraz, kiedy już znała jej moc, była w stanie przełamać ten czar. Nie da się zastraszyć. Nie pozwoli manipulować swoimi uczuciami.
- Wybacz, Żabko. Nie masz ze mną szans. - wtedy poczuła przemożną chęć wręczenia jej swojego miraculum. Nie, to nie wypływało od niej, nie zrobi tego.
- Walczysz ze mną? - spytała Żabka. - Nie dasz rady. Nie boję się ciebie.
- Czyżby? - odparła Biedronka. - Dlaczego w takim razie wciąż próbujesz wymusić na mnie złożenie broni?
Czar prysł. Wszystkie obce chęci i uczucia z niej wyparowały. Na twarzy jej przeciwniczki pojawił się grymas wściekłości. Biedronka uśmiechnęła się. Trafiła w czuły punkt.
Żaba z dzikim wrzaskiem rzuciła się na Biedronkę. Ta szybko zrobiła unik. Jojo nie było dobrą bronią do walki, ale to nie stanowiło przeszkody. Biedronka mając styczność z wieloma przeciwnikami dawała sobie radę. Teraz też tak będzie. Teraz też wygra.
Żabo-Kotka starała się zaciekle walczyć. Jednak już brakowało jej sił. To nie było to samo co walka z poplecznikami Władcy Ciem. Biedronka zręcznie unikała jej ruchów, a prócz tego zadawała ciosy, kiedy ta najmniej się tego spodziewała. W końcu straciła cierpliwość.
- Kotaklizm! - wrzasnęła. Jednak ktoś złapał ją z tyłu za rękę.
Adrien Di Carlo wpatrywał się w przeciwniczkę ze stoickim spokojem. Nie pozwoli jej użyć swojej mocy. Nic z tego.
- Dlaczego to robisz?
- Puszczaj żałosny żebraku!
Ten jednak tylko wzmocnił uścisk.
- Dlaczego to robisz? - powtórzył. - Po co ci nasze miracula?
- Puść mnie! - dziewczyna była już naprawdę wściekła. Chłopak miał więcej siły niż wyglądał.
- Współpracujesz z Władcą Ciem? - zapytał spokojnie.
- Tak! - wrzasnęła. Adrien i Biedronka spojrzeli na siebie zaskoczeni.
- Dlaczego? - zapytała zdziwiona Biedronka. - Byłaś bohaterką, cały Paryż cię kochał.
- Bo to mój ojciec! - wrzasnęła Żabo-Kotka. Zszokowany Adrien puścił jej rękę. Dziewczyna uderzyła nią w dach. Cały budynek zaczął się walić.
Biedronka zareagowała błyskawicznie. Złapała Adriena za rękę i przeniosła się z nim w bezpieczne miejsce. Niebieska Żaba zniknęła tymczasem pod gruzami. Przerażeni bohaterowie spojrzeli na siebie, po czym podbiegli do miejsca wypadku. Zaczęli przerzucać kamienie.
Budynek był opuszczony. Adrien lubił tu przychodzić, dlatego, że była tu cisza i spokój. Mógł tu odpocząć od swojego licznego rodzeństwa. Jedyną osobą, której mogło się przed chwilą coś stać była Żaba.
Wkrótce jednak odrzuciła ona jakiś kamień kocim kijem i wygrzebała się z pod gruzów. Miała kilka zadrapań, ale nie wyglądała by stało jej się coś poważniejszego.
Biedronka szybko związała ją swoim jojem. Adrien zaś podszedł do niej i sciągną z palca swój pierścień. Żabo-Kotka znów stała się tylko Niebieską Żabą.
Adrien i Biedronka uśmiechnęli się do siebie. Żaba tylko podsyciła ich uczucia. "Kochacie się tak, że nie widzicie poza sobą świata." Po czym nagle, wykorzystując nieuwagę Biedronki, "podcięła" jej nogi, oswobodziła się z więzów i szybko z pomocą swojej wędki uciekła.
- Powinniśmy ją gonić? - zapytał chłopak.
- Nie wiem jak ty, ale ja mam dość. - odparła Biedronka siadając ciężko na jednym z głazów. Adrien wzruszył ramionami i usiadł obok niej.
Noc była piękna, księżyc oświetlał jej twarz.
- Cóż, Władca Ciem już wie jak wyglądam. Jak dowie się jak się nazywam...
- Pomartwimy się o to później, Adrien.
Chłopak spojrzał na nią zdziwiony.
- Skąd wiesz jak się nazywam?
- Ty też mnie znasz. - odparła Biedronka. Rozejrzała się dookoła, upewniając się, że nikt ich nie widzi, po czym zdjęła swoje kolczyki. Uśmiechała się do niego Marinette Vinegrette, jego koleżanka z klasy. Oboje już wiedzieli, że tego dnia (a właściwie tej nocy) zaczyna się nowy rozdział w ich życiu.
Chłopak przewinął do sekcji komentarzy. Zawsze zastanawiał się czy inni czytelnicy mieli po rozdziale takie wrażenia jak on.
SzczeraPamela
ojaoajaoajaojaojaojaona ale jakto;_;
LubieYaoi
Tylko ty jesteś gotowa wpaść na coś tak szalonego, że bohaterka jest córką WładcyCiem xDD
PokemonGo
Myślałam, że nazwiesz Biedronkę jak w ''Pamiętnikach Czarnego Kota'' - Larandone, a tu taka niespodzianka xD Ale rozdział świetny :D Po nim polubiłam Niebieską Żabę ^^
HamburgerUgodzonyJajkiem
Zawsze irytowało mnie, że twoje rozdziały są takie krótkie. Dziewczyno nie wiem jak to robisz, że pomimo nieciekawej długości, piszesz tak świetnie! Jejku, ciągle coś się dzieje, to niesamowite! Jest tu tyle zwrotów akcji, że aż trudno mi je wszystkie wymienić! Czytałam to z wielkim bananem na twarzy! :D A końcówka piękna, aż się wzruszyłam <3 No, nareszcie znają swoją tożsamość :D Ale mimo, że tyle czasu na to czekałam, bardziej mnie teraz intryguje wątek Władcy Ciem i jego córeczki. No i wiedzą jak Kotek po cywilnemu wygląda. Dodatkowo, Żaba nazwała go żebrakiem! Czyżby wiedziała, że pochodzi z biednej rodziny? Oj coś czuję, że będzie się działo! Weny życzę :D
RetroGirl
O rany co to był za rozdział!
Zacznijmy od początku! Od tego cudownego, nietypowego początku! Pierwszy raz pisałaś z perspektywy Biedronki! Zawsze to Adrien był na pierwszym planie. Już jak tylko przeczytałam początek, wiedziałam, że ten rozdział będzie przełomowy! I się nie myliłam! <3
Jejku nie masz pojęcia jaki szok przeżyłam kiedy okazało się, że Niebieska jest zła, współpracuje z Władcą Ciem i jest jego córką (serio? Ja wciąż nie mogę w to uwierzyć!!!) teraz wszystko nabrało sensu - nie była panną idealną, władała uczuciami, a ruchy złoczyńców znała bo miała kontakt z tatusiem. Genialnie to zaplanowałaś, a ja myślałam, że nie potrafisz tworzyć OC i zrobiłaś taką Mary Sue (bez urazy) pozytywnie mnie zaskoczyłaś!
A ta końcówka! Rany. Popłakałam się <3 Serio. Wyłam jak bóbr. Aż rodzice mnie pytali co się stało xdd Marinette, koleżanka Adriena ze szkoły, która pomagała mu w pracach domowych <3 Serio, genialny rozdział, uwielbiam cię! Pisz szybciej! Ciekawa jestem co dasz w 101 rozdziale! Kocham <3 Jejku, nie wiesz jakie emocje mną targają xdd wybacz wszelkie błędy, musiałam to z siebie wyrzucić xd serio, cudowny rozdział!!! <3
Plagga: Serio?
Ed: Ale co?
Plagga: Marinette?
Ed: Ładne imię, prawda? :)
Plagga: I sama na to wpadłaś?
Ed: No tak jakoś przyszło mi do głowy i stwierdziłam, że pasuje do Biedronki.
Plagga: I na to, że ona i Adrien chodzá do tej samej klasy, też sama wpadłaś? =]
Ed: No dobra, to był pomysł Alyi xDD
Plagga: Nie wytrzymam z wami xD
Ed: No co? Jakby Marinette była Biedronką życie byłoby o wiele prostsze (wtf) W sumie jak widzę jej zdjęcia od Alyi, to w sumie nawet podobna. Tylko by jej tak kropeczki dorysować xD
Plagga: Ty znów te swoje teorie xD Myślałem, że nic nie przebije tego, że myślałaś iż nie jestem facetem xD
Ed: No co xD Nie czepiaj się o to już xD Swoją drogą jak ci się rozdział podobał? :D
Plagga: Był genialny! :D Jejku Ed, a myślałem że niczym mnie już nie zaskoczysz xD Żabka córką Władcy Ciem? XD
Ed: Planowałam to od początku B)
Plagga: Ta akurat. Wcale nie chciałaś zrobić z niej nie-Mary Sue.
Ed: No dobra, to był mój plan na odmarysuowienie jej, ale przyznaj że genialny, prawda? BD Tylko nie mów tego innym czytelniczkom, niech myślą, że taki był zamiar od początku. Bo jak im się wygadasz to poszczuję cię Rzekotką!
Plagga: Spoko, spoko xD Ale fakt to genialny pomysł xD Ale by było gdyby faktycznie, któryś z naszych ojców (w sensie, mój, twój albo Biedry) był Władcą Ciem xD
Ed: To chyba nie możliwe, za dobrze znamy naszych rodziców xD
"Ja swojego ojca to w ogóle nie znam." - pomyślał.
Ed: A co myślisz o momencie zdemaskowania Biedronki?
Plagga: Był piękny. Chciałbym, żeby wyjawienie naszych tożsamości w realnym życiu było równie romantyczne. No może bez tego walącego się budynku w tle xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz