Wczorajsza rozmowa z Niebieską Żabą... znaczy się: Drzewołazem, zaintrygowała go. Chciał sprawdzić, czy faktycznie stał się "ulubionym tematem młodych pisarzy", jak to dziewczyna twierdziła.
- Czego tam szukasz? - spytał Plagg.
- Nic takiego. - odparł blondyn, jednak jego Kwami mimo to zerknęło mu ponad ramieniem.
- "Fanfiki o Biedronce i Czarnym Kocie?" Ha, ha! Nie masz już dosyć ich przygód?
- Oj, przymknij się. - powiedział Adrien klikając "enter".
Chłopakowi niemalże oczy powychodziły z orbit, kiedy wyświetliło mu się ponad dziesięć tysięcy wyników wyszukiwania, a także mnóstwo fanartów. Chłopak kliknął w losowy link.
Tytuł fanfika brzmiał „Tam, gdzie latają Akumy”. Zaintrygowany wybrał pierwszy rozdział.
Postanowił przewinąć do sekcji komentarzy.
Biała_Kocica_love44 pisała:
Biała_Kocica_love44
Dlaczego nazwałaś Kota Adrien? Przecież to głupie. To imię w ogóle do niego nie pasuje.
- Spokojnie Adrien, nie powinieneś przejmować się opinią osoby o takim nicku.
Autorka fanfika, ukrywająca się pod pseudonimem Ed, odpowiedziała Białej Kocicy, że to było pierwsze lepsze imię, jakie wpadło jej do głowy.
Adrien przewinął komentarze niżej.
SzczeraPamela
nienawidze biedronki!!!!1!1!1!11 czarny kot na nią nie zasóguje!!!1!1111!!! ona nie powinna byc bohaterką!!!¡!!!!!!¡1 jagby kot mnie poznal to by sie od razu zakohal!!!1!
LubieYaoi
Super! Też wyobrażałam sobie Czarnego Kota jako właśnie takiego biednego chłopca, który pomimo tego, że jest superbohaterem, nie ma lekko w życiu! Super opowiadanie, kocham to! ❤
HamburgerUgodzonyJajkiem
Bardzo ciekawy rozdział. Podoba mi się jak wykreowałaś Czarnego Kota, chociaż jaki by on nie był naprawdę, też bym go polubiła. W końcu to nasz bohater.
HamburgerUgodzonyJajkiem
Czy możesz zdradzić co nas czeka w następnych rozdziałach?
Ed
Zdradzę, że czeka nas dużo przygód, Adrien będzie próbował na różne sposoby podbić serce Biedronki 🙂 Ale jej tożsamości nie poznamy tak szybko, chcę, żeby było troszkę "tajemniczo" 😉.
Blondyn przewinął do najnowszego rozdziału, gdyż opowiadanie było tak długie, że nie chciało mu się lecieć po kolei.
Para stała na szczycie Wierzy Eiffla. Nad ich głowami rozpościerało się bezchmurne, gwiaździste niebo. Kot przytrzymywał swą panią, spoglądał jej głęboko w oczy.
- Czy nie czas, byśmy w końcu poznali swe prawdziwe oblicza?
- A co jeśli nie pokochasz prawdziwej mnie?
- To niemożliwe - odparł Kot z szelmowskim uśmiechem.
Biedronka westchnęła. Chyba najwyższy czas, by ich związek nie opierał się tylko na spotkaniach zainicjowanych przez psychopatycznego szaleńca, chcącego przejąć władzę nad Światem. Pora by oboje poznali co skrywa maska drugiego.
Jej dłonie powędrowały do twarzy. Dziewczyna już miała ściągnąć maskę, gdy usłyszeli dźwięk otwieranych drzwi windy.
- Czy ktoś tu zamawiał pizzę? - odezwał się mężczyzna wychodząc z windy.
- Ja! - zawołał Kot odrywając się od ukochanej i podchodząc do dostawcy.
Tymczasem Biedronka opuściła ręce i wpatrzyła się w przyjaciela płacącego rozwozicielowi. Czyżby to był znak, że to jednak nie jest najlepsza pora by poznali swe tożsamości? Najwyraźniej. Czarnowłosa wolała nie kusić losu. Sięgnęła po swe jojo i za jego pomocą opuściła wierzę.
- Przepraszam cię Biedronsiu - odezwał się Czarny Kot, odwracając ku ukochanej. W rękach trzymał pudło gorącej jeszcze pizzy.
Na widok uciekającej Biedronki, pojemnik wyleciał mu z rąk, a cała jego zawartość wylądowała na ziemi.
Czarny Kot poderwał się zbudzony miejskim gwarem ulic dobiegającym przez otwarte okno. Na poddaszu domu w którym mieszkał, wszelkie odgłosy poranka, od trąbienia aut, aż po nawoływanie sklepikarzy, były świetnie słyszalne. Chłopak znów zasnął z głową na biurku.
Zaraz po powrocie ze spotkania z Biedronką, usiadł do pisania swych opowiadań. Blondyn od jakiegoś czasu opisywał swoje przygody, nie zawsze do końca zgodne z rzeczywistością, na swym blogu "Z pamiętnika Czarnego Kota". Może nawet bardziej niż "nie do końca", bowiem w jego historiach już dawno dowiedział się kim Biedronka jest w rzeczywistości. Oboje planowali również wspólnie sekretny ślub.
Adrien wstał i przeciągnął się. W jego pokoiku niewiele było miejsca, mimo to kochał swoje cztery ściany. Chłopak wskoczył w swój codzienny strój i po chwiejnych, drewnianych schodach zbiegł dwa piętra w dół, do równie niewielkiej kuchni. Sześcioro jego rodzeństwa już zajadało przepyszne śniadanie, przyrządzone przez ich uroczą mamę Felicję.
Di Carlo dał matce całusa i zabrał się do jedzenia. Niecałe pół godziny później, wspólnie z braćmi i siostrami, ruszył do szkoły.
Będąc niecałą przecznicę od budynku uczelni z jednego z pobliskich bloków wybiegł tłum spanikowanych ludzi. Po chwili wyskoczył z niego również mężczyzna w białym kitlu z rozczochranymi na wszystkie strony włosami. Wyglądał niczym doktor Emmett Brown z "Powrotu do przyszłości", typowy szalony naukowiec. Mężczyzna trzymał w dłoniach jakąś okrągłą tubę przypominającą bazunę i strzelał z niej w otaczających go ludzi. Z tuby wydobywały się czarne okręgi, jakby portale. Każda osoba, która przypadkiem weszła w taki portal, po prostu znikała.
Chłopak bez najmniejszego problemu zorientował się, że jest to kolejny nieszczęśnik opętany Akumą, przez samego Władcę Ciem.
- Uciekajcie! - zwrócił się do swojego rodzeństwa, które bez zwlekania odwróciło się i pognało w kierunku domu.
Adrien natomiast skrył się w zaułku, gdzie przemienił się w Czarnego Kota. Gdy powrócił na ulice Paryża, okazało się jednak, że szalonego naukowca już tam nie było.
Czarny Kot udał się więc na polowanie, jak to koty mają w zwyczaju robić.
Jego poszukiwania nie trwały długo. Zaledwie dziesięć minut później odnalazł zbira niedaleko miejskiej fontanny, nad którą przychodził w letnie popołudnia się ochłodzić. Gdy tylko wylądował przed swą ofiarą, u jego boku pojawiła się również Biedronka.
- Jak zawsze na czas moja pani - mruknął Kot. - Hey ty tam! - zwrócił się do szaleńca. - Może byś tak przyhamował, bo ci się czuprynka potarga.
- Jestem Doktor Weirdo! - zawołał naukowiec. - I udowodnię wam, że inne światy istnieją!
- Rozumiesz coś z tego? - zwrócił się Adrien do swej ukochanej.
- Ani słowa - odparła Biedronka uśmiechnąwszy się delikatnie, po czym ruszyła do walki ze złoczyńcą.
Zmagania bohaterów trwały w najlepsze.
Ilekroć Biedronka próbowała odebrać opętanemu mężczyźnie jego broń, ten jej umykał. Kot również nie radził sobie najlepiej. Nie jeden raz byłby wpadł w portal wystrzelony przez Weirdo.
W końcu jednak udało się im osiągnąć progres. Czarny Kot za pomocą swego kociego kija wytrącił bazukę z rąk Doktora. Traf jednak chciał, że tuż przed tym jak broń wypadła mu z ręki, złoczyńca zdołał wystrzelić jeden ze swych portali wprost w Biedronkę i Czarnego Kota.
Czarny Kot odwrócił się szybko za siebie, jednak nie widział już Doktor Weirdo. Zamiast tego dostrzegł miasto, które Paryż przypominało wyłącznie Wieżą Eiffla. Stojąca obok Biedronka również zdawała się być zdezorientowana. Rozglądała się dookoła z przerażeniem w oczach, nie mogąc zrozumieć co się właśnie stało.
Miasto w którym się znaleźli sprawiało wrażenie opuszczonego, chociaż z całą pewnością było stolicą Francji. Ulice były puste, a domy dość obskurne i nieprzyjemne dla oka. Fontanna która stała akurat obok, nie wylewała z siebie wody, jednak trzeba było przyznać, że była wyjątkowo czysta.
Blondyn sięgnął po niewielką kartkę, która była przyczepiona do brzegu zbiornika.
Popatrzył porozumiewawczo na swoją partnerkę, która tylko wzruszyła ramionami.
- Co to za miejsce? - zapytał, splątując ręce na piersi.
- Jak zgaduję, to Paryż. - odparła dziewczyna, wciąż rozglądając się dookoła. - Tylko, że nie nasz.
Czarny Kot usiadł na brzegu fontanny i założył nogę na nogę. Z uwagą przyglądał się czarnowłosej, która nie mogąc znaleźć sobie miejsca, chodziła w tę i we w tę, gorączkowo nad czymś rozmyślając.
- Może to jakiś alternatywny świat? - zapytała, gładząc swój podbródek.
- Coś takiego jest w ogóle możliwe?
- Najwidoczniej. Albo to, albo w jednej sekundzie Władca Ciem przemienił nasze miasto w... to. - zawahała się, nie mogąc znaleźć odpowiedniego słowa. Adrien nie protestował, "to" doskonale pasowało. - Sama nie wiem, to brzmi idiotycznie.
- Jak na razie, to wyjaśnienie musi nam wystarczyć. - powiedział, podnosząc się z miejsca. - I tak nie jest źle, mogło być gorzej.
- Na przykład? - zapytała, unosząc brwi ku górze.
- Na przykład mógł napatoczyć się tu ktoś opętany Akumą i trzeba byłoby go odakumić.
Słysząc to, dziewczyna momentalnie roześmiała się, na co on zareagował krzywym uśmiechem.
- Dobra, znajdźmy wyjście. - zaproponowała tonem nie przyjmującym sprzeciwu. - Portal, czy czymkolwiek to było, powinien się jeszcze pokazać. Chyba.
- Warto mieć nadzieję.
Mówiąc to, objął ją szybko ramieniem, na co ona rzuciła mu znaczące spojrzenie. Blondyn nie przejął się tym zbytnio, więc oboje ruszyli przed siebie w nadziei na rozwiązanie sprawy.
- Może zapytamy kogoś o drogę? - zaproponował.
- Co chcesz powiedzieć? "Przepraszam, wie pani może gdzie otwiera się portal do naszej rzeczywistości?"
Już miał odpowiedzieć, jednak dostrzegł wychodzącą z domu kobietę. Na oko po trzydziestce. Uśmiechnął się triumfalnie, opuszczając na moment swoją partnerkę. Dziewczyna założyła ręce na biodra, z uśmiechem obserwując jego poczynania.
- Przepraszam! - zawołał blondyn, na co kobieta niemalże odskoczyła. - Wie może pani, gdzie otwierają się portale?
Jego widok sprawił, że nieznajoma wytrzeszczyła szeroko oczy, zaczynając się trząść. Czarny Kot uniósł brew ze zdziwienia, nie rozumiejąc powodu jej zdenerwowania.
- Czy coś się stało?
Nie odpowiedziała. Momentalnie wskoczyła do domu, zatrzaskując za sobą głośno drzwi. Blondyn wpatrywał się w nie zaskoczony, po czym spojrzał na swoją równie zdziwioną partnerkę.
- Równoległy wszechświat. - wypaliła po chwili. - Innego wyjaśnienia nie ma.
Pokiwał głową, idąc razem z nią. Nie mieli pojęcia co może im się przytrafić, jednak nie było nic do stracenia.
Gdy zbliżali się w stronę Wieży Eiffla, doszedł ich odgłos pocierania metalu o rdzę i zgrzytania. Popatrzyli po sobie, po czym spojrzeli w górę.
Z wieży ześlizgiwał się Roger Raincomprix. Ubrany był w coś, co przypominało jego mundur policjanta, jednak na jego policzkach widniały trzy barwy: niebieski, biały i czerwony namalowane w pionie, co tworzyło coś na wzór flagi Francji. Sam mundur również zdawał się być ciemniejszy, a buty dłuższe, gdyż, chociaż zasłaniały je spodnie, można było zgadnąć, że sięgają kolan. Na głowie miał policyjną czapkę do której przyczepiona była brożka w kształcie wieży Eiffla.
Gdy tylko stanął przed nimi, nasi bohaterowie spostrzegli złość malującą się na jego twarzy. To była wręcz nienawiść i chora żądza zemsty, która wynikała Bóg wie skąd.
- Coś nie tak? - zapytała Biedronka.
Roger postawił ciężki krok w jej stronę. Wyglądał jakby chciał z nimi walczyć, jednak oni nie mieli pojęcia dlaczego.
- Myśleliście, że zniszczenie festiwalu ujdzie wam tak po prostu na sucho? - wycedził przez zęby mężczyzna.
"Na co czekasz? - usłyszał głos w swojej głowie. - Zabierz im Miraculum!"
Mężczyzna natychmiast przystąpił do niespodziewanego ataku, kopiąc Czarnego Kota w twarz, powalając na ziemię. Biedronka zareagowała natychmiast, jednak jej uderzenie zostało szybko zablokowane przez policjanta.
Zapowiadało się na długą i wyrównaną walkę.
Adrien szybko podniósł się na nogi, gotów pomóc swojej partnerce, która nie radziła sobie najlepiej. Udał jej się przygwoździć przeciwnika do słupa, jednak zapewne nie potrwa to długo.
- Zatrzymaj go tam jakoś! - zawołał Di Carlo, na co ona tylko przytaknęła. - Kataklizm!
Po tych słowach z jego dłoni zaczęła ulatywać czarna esencja, którą momentalnie rzucił w stronę słupa. Biedronka przytrzymywała mężczyznę, póki nie zaczęły pojawiać się pierwsze pęknięcia. Policjant wtedy sam z siebie odskoczył, a wtedy dziewczyna szybko zdjęła mu czapkę z głowy.
- Myślisz, że tu jest Akuma? - zapytał, jednocześnie odpierając ataki Rogera. Musiał przyznać, ich przeciwnik był nieźle wygimnastykowany. - I pośpiesz się!
Biedronka oderwała broszkę, po czym rzuciła ją na ziemię i rozdeptała. Po chwili wyleciał z niej czarny motyl, którego szybko zamknęła w swoim jojo, po czym po kilku sekundach wypuściła, już jako białego motyla.
- Papa miły motylku! - powiedziała, gdy ten odleciał.
Policjant w jednej chwili opadł na kolana, gładząc się po głowie. Nic nie pamiętał, był w całkowitym szoku, jak każdy opętany przez Władcę Ciem. Widząc to, partnerzy przybili tradycyjnego żółwika.
- To jeszcze nie koniec. - powiedział bardziej do siebie, niż do nich Władca Ciem, gdy jego Akumy rozleciały się na wszystkie strony świata, nie przekraczając jednak granic pomieszczenia. - Pewnego dnia Paryż będzie bezpieczny, a wy stracicie swoje moce.
- Kto pisał to opowiadanie?! Że niby ja i Biedronka w innym wymiarze jesteśmy źli, a Władca Ciem jest tym dobrym?! Kogoś tu wyobraźnia poniosła! - mówił oburzony. - Nigdy więcej fanfików! - stwierdził, odwracając się od monitora.
- I tak zamierzasz je dalej czytać, prawda? - spytał Plagg, zajadając się serem.
Po krótkiej chwili milczenia, Adrien odparł:
- Tak. - po czym odwrócił się z powrotem do monitora. Nacisną jeden przycisk "DODAJ KOMENTARZ" i napisał: "Kiedy kolejny rozdział?".
Plagg, widząc to, zaśmiał się.
- Wiesz, że, oprócz ciebie, same baby to czytają?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz